|
|
Autor |
Wiadomość |
administrator
Administrator
Dołączył: 28 Paź 2006
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 16:46, 01 Lis 2008 Temat postu: Wycieczka do Przemkowa, 26-28 września 2008 |
|
|
Władysław Maternicki napisał: |
Kolegom Stanisławowi Kowalczykowi i Józefowi Raczniakowi poświęcam
Wycieczka pszczelarzy Karpackiego Związku Pszczelarzy do Przemkowa - 26 - 28. 09 2008 r.
Motto " ....bo od dzieciństwa prawie ja się zaś nie plażuję, pragnę się kąpać w sławie, dlatego podróżuję.
Podróżować, podróżować, jaka to wspaniała rzecz,
Podróżować, podróżować, na to trzeba forsę mieć".
Piosenka żołnierzy Armii gen. Józefa Hallera zorganizowanej we Francji w 1918 roku. Jej skład stanowili b.żołnierze - Polacy z państw zaborczych (Austria, Niemcy) oraz polscy ochotnicy z różnych krajów Europy i obu Ameryk. Tamte "podróże" wymusiła wojna, ich potomków ciągnie w Polskę i świat ciekawość i chęć doskonalenia rzemiosła pszczelarskiego (sława).W tym roku postanowili odwiedzić pasieki i pszczelarzy Dolnego Śląska ,regionu bogatego w pożytki o uznanej gospodarce pasiecznej.
Pierwsze spotkanie to gospodarstwo pasieczne Izabeli i Leszka Tumilewiczów w Zgorzelcu. W pracowni widzieliśmy: nowoczesne urządzenie do przepompowywania miodu, miodarkę z koszem adaptowalnym do różnego rodzaju ramek, dozownicę, odsklepiacze elektryczne. Pomieszczenia, w których znajdują się pracownie są funkcjonalne, odpowiadają standardom polskim i unijnym. Na honorowym miejscu umieszczone są puchary, dyplomy dla najlepszego pszczelarza województwa jakim okazał się być nasz gospodarz. Kolejnym obiektem godnym podziwiania okazała się pasieka. Usytuowana była na idealnie równym terenie z "angielskim" trawnikiem, niskimi drzewami owocowymi, z trzech stron otoczona wałem, na którym znajdował się jeszcze płot z siatki metalowej. Na pasieczysku mieściło się 180 rodzin w tym odkłady; pozostałe 120 przebywały w innym miejscu.Pszczelarz wędruje na rzepaki,akację,grykę i nawłoć. Nawłoć w b.r. nie dała miodu towarowego ale weszła w skład pokarmu zimowego.W związku z tym wystarzczyło dać 7 kg cukru na jedną rodzinę.
Z pasieki przeszliśmy do pawilonu-sali konferencyjnej,która pomieściła swobodnie całą naszą wycieczkę oraz kolegów pszczelarzy ze Zgorzeleckiego Związku.Nie było w niej mikrofonów, megafonów, komputerów, ekranów zamiast tego zobaczyliśmy obficie zastawione stoły pełne wszelkiego rodzaju jadła i napitków. W kategorii tych ostatnich l miejsce zajął w głosowaniu powszechny miód trójniak wyprodukowany przez kolegę Brunona Andrzejaka.
Prezes Powiatowego Związku Pszczelarzy kol. Mieczysław Okoń przywitał nas przedstawiając swoją organizację. Liczy ona 90 członków.Około 30%pszczelarzy posiada 50 - 80 rodzin, pozostałe 70 % - 10 - 30 rodzin.
Po uczcie kolega prezes zaprosił nas do obejrzenia pasieki w pobliskim Zawidowie. Mogliśmy się przekonać o jego talencie konstruktora - majsterkowicza widząc własnoręcznie wykonane ule wielkopolskie z małymi (2cm) oczkami lecz z osiatkowanymi dennicami. Na zimę ocieplenie stanowiły maty słomiane boczne i z 25 mm miękkiej płyty pilśniowej - góra. Pasieczysko ocienione jest drzewami owocowymi, na nich wiszą rojołapki smarowane propolisem, a za ogrodzeniem na półhektarowym polu kolega Mieczysław uprawia rośliny miododajne: facelię i gorczycę, a w bieżącym roku rozpoczął sadzenie trojeści amerykańskiej.W pracowni podziwialiśmy wykonane przez niego urządzenia do odparowania kwasu mrówkowego i szczawiowego, składany wózek pasieczny mieszczący się w samochodzie osobowym, worek na rójki w ramie odpowiadającej wymiarom ula (wygodne strzepywanie), umieszczony na łączonych drążkach teleskopowych, topiarkę słoneczną obrotową z szybą poliwęglanową.
Z inicjatywy kolegi Mieczysława zwiedziliśmy zamek Czocha, malowniczą i robiącą niezwykłe wrażenie o zmierzchu budowlę. Nic dziwnego że zamek upodobali sobie filmowcy kręcąc w nim szereg filmów historycznych m.in. "Gdzie jest generał".
W hotelu "Łużyckim" czekały na nas czyste, przytulne pokoje z wygodami, a w jadalni obiadokolacja. Dania były bardzo smaczne, wprawiły w świetny humor, który stał się jeszcze lepszy za sprawą napojów, głównie miodowych ,serwowanych przez naszych pszczelarzy. Długi, mieszczący całą wycieczkę stół, stylowe krzesła, dyskretne światło i świece, stwarzały nastrój przypominający wieczerzę wigilijną w gronie rodziny.
27.09. 2008 r. Przemków.
Na terenie nieopodal rynku i parku , w dziesięciotysięcznym Przemkowie odbywały się dziewiąte Targi Miodu i Wina. Oprócz miodu i sprzętu pasiecznego pochodzących z całej Polski prezentowano towary typowe dla targów i jarmarków.
Wina, zwłaszcza z rozwijających się tutejszych winnic było bardzo mało. Dwa gatunki sprzedawane w degustacji nie zachwyciły. Było za to sporo sadzonek winorośli. Ilość stoisk, asortyment, oraz liczba zwiedzających w porównaniu z podobnymi imprezami była okazała. Imprezy towarzyszące to: konferencja dotycząca programu działania Grupy Partnerskiej "Wrzosowa Kraina" oraz promocji produktów lokalnych Przemkowskiego Parku Krajobrazowego, wykład na temat wpływu roślin genetycznie zmodyfikowanych na zdrowie ludzi i środowisko pszczół. Były też występy orkiestr i chórów, a także zawody sportowe - biegi uliczne dzieci, dorosłych i niepełnosprawnych. Gościem honorowym Święta był v-ce marszałek sejmu Jerzy Szmajdziński. (Oczami wyobrażni widziałem główne hasło imprezy: "Marszałek pszczelarzem - pszczelarz marszałkiem!)
Ze względu na obowiązki współorganizatora Święta niewiele czasu mógł nam poświęcić kolega Roman Śmieszek tym większe podziękowanie mu się należy, bo zwiedziliśmy jego pracownię w pawilonie na kołach i magazyn, gdzie rozlewa i kremuje miód. Jest właścicielem 100 pni i 400 ha pola, gdzie uprawia przeważnie rzepak. Na sezon akacjowy wyjeżdża w zielonogórskie. Ma dobrą opinię o niemieckiej paszy – Fortunainwert. Karmi w podkarmiaczkach 2,5 l bo gęsty roztwór jest wolno pobierany.
Na nocleg w Głogowie jechaliśmy razem z mieszkającym w tym mieście pszczelarzem- Józefem Hajzlerem, który był naszym pilotem i przewodnikiem. Dowiedzieliśmy się, że miasto w czasie wojny było w 97 % zniszczone. Świadectwem czego jest kościół pod wezwaniem św. Mikołaja w połowie zniszczony, który po odpowiednim zabezpieczeniu murów ma pozostać jako pamiątka strasznej wojny i jako przestroga na przyszłość. Kamieniczki starówki i przepiękny ratusz
zostały odbudowane od fundamentów według przedwojennych rycin i fotografii. Kolega Józef gościł nas w ostatnim dniu wycieczki (28.10.08) w swojej pasiece w pobliskim Popowie. Gospodarzy w około 100.rodzinach. Pasieka okolona jest drzewami i krzewami miododajnymi. Wewnątrz pawilon na 36 rodzin na ramkach warszawskich poszerzanych oraz ule wielkopolskie na pasieczysku. Wędruje na sady, rzepak, akacje i gryke.Za ogrodzeniem rozciąga się kilkuhektarowa plantacja szparagów, która dostarcza pyłku (kwiatostany męskie) i nektaru (kwiatostany żeńskie). W br. Nasz gospodarz uzyskał 32 kg miodu od jednej rodziny. Na zimę podkarmia dawką 10 kg cukru na rodzinę. Wiadomości o pszczelarzeniu, regionie, relacjach międzyludzkich - (pozytywne!) przebiegły w pogodnej (dosłownie) atmosferze w czasie poczęstunku daniami z grilla. Podziękowawszy pięknie za gościnę państwu Hajzlerom udaliśmy się w drogę powrotną do domu. Lecz nie był to jeszcze koniec wycieczki. Nasz organizator i przewodnik, kolega Narcyz Kędziora zawsze dba o to, aby oprócz wiadomości fachowych poszerzać wiedzę o geografii, krajoznawstwie, historii.
Zatrzymaliśmy się na Polu Legnickim. Przemiła pani kustosz przekazała nam wiadomości więcej niż encyklopedyczne. Zwiedziliśmy muzeum bitwy legnickiej mieszczące się w kościele z l połowy XIV w. Oraz kościół barokowy z r. 1719 – 1729 – dzieło wybitnego architekta tych czasów Dientzhofera. Nazwiska: Hiernle (rzeżby fasady i wnętrza),Reiner (obrazy w ołtarzach bocznych),Asam (freski sklepienne) są znane w Czechach, Holandii i Niemczech jak u nas Wit Stwosz, Matejko czy Wyspiański. Najbardziej przejęła nas historia z ostatniej wojny opowiedziana przez panią kustosz; w klasztorze kwaterował oddział Armii Czerwonej. Niemiecki ksiądz bardzo obawiał się splądrowania i zniszczenia kościoła. Po kilku dniach odważył się wejść do środka. Zastał leżącego na ławce kapitana wpatrzonego w sklepienne freski. Okazał się być historykiem sztuki oczarowanym arcydziełami znajdującymi się w kościele. Zapewne zawdzięczamy mu zachowanie zabytku w nienaruszonym stanie.
Wracając do umieszczonego na wstępie motta i zdania: „na to trzeba forsę mieć”) to w bieżącym, ubogim sezonie pszczelarskim nie wszystkich pszczelarzy było stać na tę wycieczkę. Być też może, zaplanowali udział w drugiej wycieczce na święto pszczelarzy czeskich i słowackich w Bratysławie w dniach 18,19. 10 br. Wszystkim wymienionym i nie wymienionym z nazwisk kolegom z Dolnego Śląska, z którymi nawiązaliśmy przyjacielskie kontakty jeszcze raz dziękujemy za okazaną gościnność, życzliwość, sympatię i zapraszamy w nasze strony.
Władysław Maternicki
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
administrator
Administrator
Dołączył: 28 Paź 2006
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 16:01, 02 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Zgorzelec, 27.10.2008; Ognik (Pyracantha)
Przemków, 27.10.2008; W pasiece kol. Romana Śmieszka
Przemków, 27.10.2008; Święto Miodu i Wina
28.10.2008; Ratusz w Głogowie
28.10.2008; Ratusz w Głogowie
Głogów, 28.10.2008; Ruiny kościoła św. Mikołaja
Popowo, 28.10.2008; Śniadanie u kolegi Józefa Hajzera
Popowo, 28.10.2008; Małżonka kol. Józefa Hajzera przygotowuje posiłek dla sądeckich pszczelarzy
Popowo, 28.10.2008; Pasieka kol. Józefa Hajzera
Popowo, 28.10.2008; Pasieka kol. Józefa Hajzera
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|