|
|
Autor |
Wiadomość |
Maciej Winiarski
Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Opola
|
Wysłany: Nie 10:11, 21 Mar 2010 Temat postu: Co nowego w pasiece - komunikaty i informacje |
|
|
Dzień dobry Państwu,
dzisiaj tylko krótki komunikat dla czytelników "Pasieki", w której w dwóch pierwszych numerach z tego roku znajduje się mój artykuł, pt.: "Moja metoda zintegrowanej walki z Varroa destructor". Otóż, winien jestem czytelnikom "Pasieki" tylko jedną informację. W powołanym artykule napisałem, że zazimowałem 77 silnych rodzin i moim obowiązkiem jest poinformowanie czytelników jak pszczoły przezimowały.
Przedwczoraj i wczoraj obleciało się 76 rodzin, z tego 75 w doskonałej kondycji, 1 słaba (jeszcze nie wiem, dlaczego) i wszystkie są zdrowe. Jak wcześniej pisałem - jedna rodzina padła z głodu - nie przeniosła się na ramka z cukrem. To co wcześniej opisałem jako "biegunkę pszczół" było moim przewrażliwieniem, bowiem w ulach nie ma najmniejszego śladu biegunki. Podczas oblotu 25 lutego wiał chłodny wiatr i pszczoły starały się być jak najkrócej na zewnątrz ula, co spowodowało niewielkie pobrudzenia mostka i przedniej ściany na niektórych ulach. Pszczelarz-panikarz (czyli ja) przyjął te ślady jako "niezbity" dowód, że te rodziny są chore na biegunkę. Pozostaje jeszcze niewyjaśniona sprawa cuchnących odchodów martwych pszczół, ale to mogą wyjaśnić tylko badania laboratoryjne.
Niech mi Administrator tego portalu wybaczy, iż na tym Forum o tym piszę, ale ze względu na wagę problemu walki z warrozą, uważam, że musiałem poinformować czytelników "Pasieki" o wynikach właśnie zakończonego, trzyletniego eksperymentu metody walki z warrozą. Jest to moja oryginalna, autorska metoda, do której zastosowania zachęcam wszystkich pszczelarzy. Jeżeli ktoś obawia się zbyt dużego ryzyka to niech spróbuje przynajmniej na części posiadanej pasieki.
Pozdrawiam
Zawsze trzeba podejmować ryzyko.
Tylko wtedy uda nam się pojąć,
Jak wielkim cudem jest życie...
Paulo Coelho
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Maciej Winiarski
Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Opola
|
Wysłany: Czw 8:23, 25 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Dzień dobry Państwu,
jeszcze tydzień temu mieliśmy zimę, a teraz w Południowo-Zachodniej Polsce jest eksplozja wiosny. Zresztą jak patrzymy na mapę pogody, to wiosna przyszła na teren całej Polski niemal równocześnie. Ciepło. Jest bardzo ciepło jak na tę porę roku. Jak tak dalej będzie, czy zdążymy przygotować pszczoły na pełnię kwitnienia ozimego rzepaku? Raczej wątpię. A co Państwo o tym sądzą?
Pozdrawiam
Zawsze trzeba podejmować ryzyko.
Tylko wtedy uda nam się pojąć,
Jak wielkim cudem jest życie...
Paulo Coelho
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maciej Winiarski
Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Opola
|
Wysłany: Nie 10:55, 28 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Dzień dobry Państwu,
w tym wątku jestem Państwu winien jedno wyjaśnienie. Otóż, w pierwszym poście napisałem, cyt. "obleciało się 76 rodzin, z tego 75 w doskonałej kondycji, 1 słaba (jeszcze nie wiem, dlaczego) i wszystkie są zdrowe."
Zatem co z tą słabą rodziną? W ostatnim pełnym tygodniu marca, było na tyle ciepło, że można było zająć się przeglądami. Oczywiście, na wiosnę pierwszy przegląd zaczynamy od rodzin, u których podejrzewamy, że coś jest nie w porządku. Tak samo ja postąpiłem i sprawa wyjaśniła się natychmiast. Okazało się, że jest to rodzina bezmateczna, bo pszczoły zaczęły siać trutówkę. Czyli na 77 rodzin zazimowanych straciłem nie jedną, a dwie rodziny, ponieważ o tej porze roku ja nie ratuję trutówek. Po prostu jakiegoś bardzo ciepłego przed-wieczoru, wywożę ten ul z pasieki, wysypuję wszystkie pszczoły na pasieczysko, a ramka przeznaczam do wytopu. Wysypane pszczoły w ogromnej większości przypadków zostaną przyjęte przez inne rodziny, a siejące jaja trutowe zginą. Jeżeli tylko jest czas, to następnego dnia ul jest dezynfekowany przy pomocy palnika gazowego (tu ujawnia się prostota tego zabiegu w ulach drewnianych w porównaniu do uli styropianowych lub poliuretanowych).
Pozostaje proste pytanie: dlaczego w okresie zimowym w ulach giną królowe? Ja nie znam odpowiedzi na to pytanie i liczę na pomoc Szanownych Forowiczów i Czytelników tego forum.
Pozdrawiam
Zawsze trzeba podejmować ryzyko.
Tylko wtedy uda nam się pojąć,
Jak wielkim cudem jest życie...
Paulo Coelho
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maciej Winiarski
Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Opola
|
Wysłany: Wto 21:54, 30 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Dobry wieczór Państwu,
jak dotychczas, wczesna wiosna jest w tym roku łaskawa dla pszczół i pszczelarzy. O, jak przyjemnie po całym dniu pracy w pasiece, czuć rozchodzący się po całym ciele ból... zda się, że boli każda kosteczka, każdy mięsień - a jeszcze pierwsze przypadkowe żądła. JEST SUPER!!!
Ale nie o zmęczeniu starego zgreda mam pisać. Myślę, że ogromna większość pszczelarzy wykonała pierwsze przeglądy rodzin, wyczyściła dennice i ścieśniła gniazda. A co z warrozą? Od zimowli 2005/2006 corocznie obserwujemy w Polsce znaczne straty pogłowia pszczól. W tym roku może mniej niż po poprzedniej zimowli, ale jednak w niektórych pasiekach są one znaczne. Jak Państwo doskonale o tym wiedzą, w każdym systemie zintegrowanej walki z tą chorobą, o warrozie należy myśleć stale. Pisze o tym w znakomitej książce p. dr hab. Paweł Chorbiński "Pokonaj warrozę", piszą o tym inni autorzy i doświadczeni pszczelarze - kwintesencją tych wszystkich publikacji jest jedno bardzo ważne stwierdzenie: O WARROZIE NALEŻY MYŚLEĆ PRZEZ CAŁY ROK, A WALKĘ Z NIĄ ZACZYNAĆ TAK WCZEŚNIE NA WIOSNĘ, JAK TYLKO TO JEST MOŻLIWE.
Ja nie będę zachwalał systemu zintegrowanej walki p. P. Chorbińskiego, ani innych autorów, tylko tym postem pragnę zwrócić Państwa uwagę, że entuzjazm, entuzjazmem w pierwszych dniach naszej krzątaniny wśród zapracowanych pszczół - a my pszczelarze powinniśmy pomyśleć jak już teraz możemy pomóc pszczołom pozbyć się tych strasznych kleszczy. Osobiście uważam, że każdy pszczelarz już posiada, a jak nie posiada, to powinien go jak najszybciej opracować - własny system zintegrowanej walki z warrozą. Na podstawie wywiadów przeprowadzonych ze sporą liczbą pszczelarzy, stwierdzam, że kto posiada taki system i go stosuje od wczesnej wiosny po późną jesień, to praktycznie NIE MA STRAT W ZIMOWLI PSZCZÓŁ. Natomiast ci spośród pszczelarzy, którzy ufają tylko jednorazowym, jesiennym zabiegom przeciwko warrozie - to w swoich pasiekach mają wyniki bardzo różne - od strat nieistotnych po całkowitą zagładę pasieki. Dlatego uważam, że PSZCZELARZ MUSI MIEĆ OCZY NAOKOŁO GŁOWY I NICZEGO NIE POWINIEN POZOSTAWIAĆ PRZYPADKOWI, KTÓRY W PRZYPADKU LECZENIA WARROZY BYWA BARDZO, BARDZO KAPRYŚNY...
Pozdrawiam
Zawsze trzeba podejmować ryzyko.
Tylko wtedy uda nam się pojąć,
Jak wielkim cudem jest życie...
Paulo Coelho
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Maciej Winiarski dnia Śro 7:41, 31 Mar 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maciej Winiarski
Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Opola
|
Wysłany: Czw 8:37, 08 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Dzień dobry Państwu,
wczoraj wieczorem odwiedził mnie stary pszczelarz. Był jakiś nieswój. Naprzód przepytał mnie jak przezimowały u mnie pszczoły, a potem wyznał: na zazimowanych 9 silnych rodzin do wiosny dotrwało tylko 2 i to słabe! Z kolei ja go przepytałem na okoliczność leczenia warrozy: "ZROBIŁEM JAK ZAWSZE. ZAŁOŻYŁEM PASKI (biowar) I TO ZAWSZE WYSTARCZAŁO! Jak widać tym razem nie wystarczyło.
Szanowni Państwo! To ZAWSZE już się "ne wrati"! Skończyło się. Jak zwalczacie warrozę w Waszych pasiekach już teraz - wczesną wiosną Anno Domini 2010?
Pozdrawiam
Zawsze trzeba podejmować ryzyko.
Tylko wtedy uda nam się pojąć,
Jak wielkim cudem jest życie...
Paulo Coelho
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maciej Winiarski
Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Opola
|
Wysłany: Czw 21:33, 15 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Dobry wieczór Państwu,
nie pamiętam, aby kiedykolwiek za mojego życia był tak smutny czas, podczas gdy, ludzie muszą chodzić do pracy, szkół, wypełniać swoje obowiązki zawodowe, społeczne i rodzinne. Wziąłem się i ja za obowiązki pszczelarskie.
Byłem dzisiaj w pasiece i zrobiłem przegląd w 14 ulach. Oto jaka jest sytuacja: na 5-6 ramkach wielkopolskich jest czerw kryty, pszczół jest bardzo dużo, w tym na oko oceniając 1/3 młodych, brak jakichkolwiek oznak chorób. Ale w tym szczęśliwym obrazie kryje się jedna bardzo poważna obawa - pokarm znika w oczach! Świeżego pyłku jest dużo, brak świeżego nektaru. Zapasów, co najwyżej od 1 do 3 kg cukru. No a do kwitnienia sadów, to u nas na Opolszczyźnie musimy zaczekać z tydzień. Gdyby przyszło dłuższe ochłodzenie, to w najlepszym razie matki przestaną czerwić, a w najgorszym najsilniejsze rodziny mogą z głodu się osypać.
Uważajcie Państwo, bo gdyby przyszły dłuższe chłody lub kilkudniowe opady deszczu to należy, natychmiast pokarmić pszczoły. Teraz kiedy jest dużo młodej muchy można karmić tym, czym kto ma (ciastem miodowo-cukrowym, syropem z cukru, przemysłowymi paszami dla pszczół i oczywiście najlepsze są ramka z cukrem zmagazynowane jesienią). Jeżeli chodzi o mnie to ja właśnie to robię, ponieważ naruszyłem żelazny zapas ramek z cukrem przeznaczony do odkładów i dodaję po jednej rameczce cukru i resztę gniazda wypełniam węzą.
Pozdrawiam
Lech Kaczyński przez całe swoje życie,
zmierzał do Katynia...
Anonimowy (dla mnie) dziennikarz niemiecki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maciej Winiarski
Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Opola
|
Wysłany: Sob 7:38, 17 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Dzień dobry Państwu,
odwiedziła nas wczoraj pszczelarska z Wrocławia. Wraz mężem prowadzą pasiekę zawodową. Oczywiście, jak zwykle u pszczelarzy bywa - zaczęliśmy wizytę od pasieki i od spojrzenia do gniazd w kilku ulach. Wówczas ta Pani zauważyła, że ja nie odsklepiam ramek z cukrem. Tłumaczyłem naszemu Gościowi, że dla pszczół nie stanowi to żadnego problemu, aby kilkoma ruchami silnych żwaczek odsklepić tyle komórek, ile jest im potrzebne. Ja natomiast nie tracę czasu na czynność odsklepiania.
Z kolei ta Pani tłumaczyła mi, że jeżeli w gnieździe odsklepi się wszystkie komórki z pokarmem - nawet te w narożnikach ramek z czerwiem - to wówczas pszczoły przesuwają część pokarmu z tych narożników na ramka boczne, a pszczoły lepiej wykorzystują ramki na odchowanie czerwiu.
Czy ktoś z Państwa może potwierdzić obserwacje naszego wczorajszego Gościa? Byłbym wdzięczny za odpowiedź.
Pozdrawiam
W Katyniu przed 70 laty zginęli Polacy
z nienawiści, a teraz z miłości...
Fragment homilii podczas pogrzebu
Stanisława Komorowskiego
Wiceministra Obrony Narodowej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maciej Winiarski
Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Opola
|
Wysłany: Wto 9:10, 20 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Dzień dobry Państwu,
w wielu miejscach Polski rozwój rodzin pszczelich jest na tyle zaawansowany, że zaczęliśmy poszerzać gniazda. Każdy wie kiedy to robić i jak robić, dlatego nie wypowiadam się w tym temacie.
Ja natomiast chciałbym zwrócić Państwa uwagę na osy. Są to dziwne owady, ponieważ młode, zapłodnione matki zimują poza gniazdem, ale na wiosnę wracają jak bocian do swoich macierzystych gniazd. Jeżeli człowiek nie ograniczy wielkości tych gniazd, to np. w ulu może powstać monstrualnej wielkości gniazdo, w których zgodnie współżyje nawet kilkanaście królowych os. Oczywiście, wówczas przeszkadzają pszczelarzowi no i niszczy takie gniazdo. W mojej pasiece osy są w zasadzie pod ochroną poza jednym wyjątkiem. Lubią zakładać gniazda pod daszkami uli. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że musimy te daszki zdejmować i zakładać na ule, powstaje ruch i lekkie uderzenia daszka o podłoże, denerwuje to osy, które często gęsto, gryzą pszczelarza. Dlatego teraz, póki jeszcze nie ma czerwiu w gniazdach os, starannie oglądajmy spodnią część daszków i niszczmy stare gniazda. Niech matki os szukają innego miejsca na swe domostwa, to później będziemy mogli spokojnie pracować przy pszczołach.
Drugim gatunkiem owadów, który możemy teraz zwalczać są mrówki. Jeżeli są w ulu, to należy je bezwarunkowo wygonić stamtąd, ponieważ będą okradały pszczoły z pokarmu, zaśmiecały cały ul, itd. Teraz jest okazja by to uczynić.
Natomiast inna jest sytuacja jeżeli zakładają swoje mrowiska w pasieczysku ale z dala od uli. Sa one wówczas sprzymierzeńcami pszczół i pszczelarza, ponieważ szybko zjadają to wszystko co pszczoły wyrzucą, a zwłaszcza zamarły czerw i pszczoły (z pszczół zostają tylko chitynowe szkielety i skrzydła). Tak postępując niszczą miliardy zarodników i spor przeróżnych chorób. Jak się mówi w ekologii: mrówki i osy są naturalnymi "sanitariuszami" w środowisku.
Pozdrawiam
Zawsze trzeba podejmować ryzyko.
Tylko wtedy uda nam się pojąć,
Jak wielkim cudem jest życie...
Paulo Coelho
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Maciej Winiarski dnia Czw 6:57, 22 Kwi 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maciej Winiarski
Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Opola
|
Wysłany: Pią 21:37, 23 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Dobry wieczór Państwu,
przedstawiając się Państwu w moim pierwszym poście m. in. napisałem:
"Dlatego już na forum Pszczelarstwa postanowiłem nie wypowiadać na temat pszczół i pszczelarstwa sensu stricte, natomiast wydobywać z zapomnienia ciekawych ludzi (nie zawsze pszczelarzy), epizody nieznane szerokiej publiczności i poprowadzić rozważania na wybrane zagadnienia społeczne."
Otóż, zakładając ten wątek złamałem dane tam słowo. NIEPROSZONY zacząłem Państwu dawać jakieś tam porady. Dobrze by było, aby moderatorzy tego Forum zaakceptowali tę nową formułę wypowiadania przeze mnie myśli, lub zanegowali. Wiedziałbym czego się trzymać.
Wracając do porad, jest to niesłychanie trudna sprawa. Bo oto gospodarujemy w różnych warunkach klimatycznych i posiadamy odmienne warunki pożytkowe, posiadamy różne typy uli, w odmienny sposób gospodarujemy (gospodarka stacjonarna i wędrowna). Ba nawet pszczelarze stacjonarni bardzo często maja odmienne warunki gospodarowania: jedni mają pasieki tuż przy swoim domu inni muszą do swoich pasiek dojeżdżać przez pół Polski. W związku z tym postanowiłem ograniczać moje porady do takich elementów, które albo są bardzo rzadko stosowane lub są zupełnie nowatorskie.
Pszczelarze dość często zastanawiają się jak najskuteczniej wydezynfekować rameczki po wyciętych plastrach suszu. W tym zakresie literatura przedmiotu podaje kilka sposobów powszechnie znanych i stosowanych, dlatego nie będę Państwu ich wymieniał. Moja metoda dezynfekcji ramek jest najprostrza z możliwych. Doskonale Państwo wiedzą, że gdzie jak gdzie, ale w ulu panują cały czas "egipskie" ciemności. W związku z tym wszystkie patogeny nie znoszą światła słonecznego. Promienie ultrafioletowe wchodzące w skład promieniowania słonecznego zabijają najbardziej nawet odporne formy przetrwalnikowe bakterii, grzybów i pierwotniaków. Wirusy oczywiście również. Jest jeden warunek: rameczki muszą być starannie oczyszczone z resztek wosku i propolisu, co zresztą przydaje się przy ponownym ostrzeniu ramek węzą.
Jak to wygląda w praktyce. Oczyszczone rameczko wiążę w pęki po 20 sztuk i przywiązuję do trzepaka, który znajduje się na słonecznym miejscu. Latem wiszą te ramka około miesiąca czasu a zimą nawet dwa, trzy miesiące. Deszcz, słońce i wiatr dokonują dzieła dezynfekcji. Przy tej metodzie, należy mieć mniej więcej 1/3 ramek więcej niż założone latem w ulu. Jeżeli przykładowo, ktoś posiada 10 uli wielkopolskich 10 ramowych
z ramką gniazdową i magazynową tej samej wielkości, to potrzebuje 300 ramek (200 założonych w ulach i 100 zapasowych). Spośród tej setki zapasowych, jedne wiszą na trzepaku, inne czekają w magazynie na założenie do uli, a jeszcze inne zostały wycofane z uli są w magazynie jeszcze z nie wyciętymi plastrami. Tak oto zupełnie za darmo i prawie bez wysiłku zakładam do uli zupełnie zdrowe ramka. A zachowania higieniczne pszczelarza są jednym z wielu warunków utrzymywania w pasiece zdrowych rodzin.
Pozdrawiam
Zawsze trzeba podejmować ryzyko.
Tylko wtedy uda nam się pojąć,
Jak wielkim cudem jest życie...
Paulo Coelho
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maciej Winiarski
Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Opola
|
Wysłany: Nie 17:57, 25 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Dzień dobry Państwu,
dzisiaj poruszę jeden tylko problem, który może być szczególnie istotny dla początkujących pszczelarzy. Chodzi o sposób wyganiania pszczół z ramek. Najpospolitszy sposób, to ujęcie ramka za wąsy i uderzenie grzbietami ręki o ściany ula. Następnie, staranne zmiecenie reszty pszczół z ramka do ula.
Prawdę mówiąc, najbezpieczniej dla pszczół jest wyłączne zmiatanie pszczół z ramek, ale praktyka dnia codziennego pokazuje nam inny obraz: wszyscy lub prawie wszyscy opisanym wyżej sposobem strzepujemy pszczoły do ula.
Czy tak można robić? Oczywiście, ze można z jednym bardzo poważnym zastrzeżeniem - NIE WOLNO "WALIĆ" DŁOŃMI O ŚCIANKI ULA Z CAŁEJ SIŁY, TYLKO NALEŻY TO ROBIĆ W MIARĘ DELIKATNIE. Skąd bierze się takie zastrzeżenie? Jak Państwo doskonale wiedzą u pszczół zachodzi proces przeobrażenia całkowitego, tzn. owad doskonały (imago) jest zupełnie inny od "dziecinnych" form tego owada (larw). Proces ten jest bardzo dobrze opisany, dlatego nie ma sensu go opisywać, tylko warto zauważyć, że w pewnym momencie jedna z form przejściowych od larwy do imago (przedpoczwarka) jest niesłychanie wrażliwa na wstrząsy. Powstaje popularnie nazywana przez pszczelarzy "nić życia" dzięki której substancje niezbędne do zbudowania ciała pszczoły, z rozpuszczanej larwy pod wpływem odpowiednich enzymów, przepływają bez większych trudności do przedpoczwarki. JEST TO OKRES NAJWIĘKSZEJ WRAŻLIWOŚCI PSZCZÓŁ NA DRGANIA. ZBYT MOCNO UDERZAJĄC DŁOŃMI O ŚCIANKI ULA, MOŻEMY ZERWAĆ WIELE TAKICH NICI ŻYCIA I PÓŹNIEJ DZIWIMY SIĘ, ŻE MAMY NA RAMKU CZERW ROZSTRZELONY! NIE ZAWSZE JEST TO WINA KRÓLOWEJ.
Ja nie zachęcam do zrezygnowania z tego sposobu otrzepywania pszczół z ramka. Zwracam tylko uwagę, że należy to robić bardzo delikatnie, tak, aby pszczołom nie wyrządzać żadnej krzywdy. Ponadto, zbyt mocno uderzając dłońmi o ul, niepotrzebnie rozdrażniamy pszczoły, które starają się ile sił w skrzydłach i żądłach, aby skarcić tak nieostrożnego pszczelarza.
Pozdrawiam
Zawsze trzeba podejmować ryzyko.
Tylko wtedy uda nam się pojąć,
Jak wielkim cudem jest życie...
Paulo Coelho
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maciej Winiarski
Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Opola
|
Wysłany: Pon 22:20, 26 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Dobry wieczór Państwu,
dzisiaj wieczorem miałem dwa telefony od młodych pszczelarzy (tak się domyślam, bo rzecz jasna ich o wiek nie pytałem) z pytaniem kiedy nalezy poszerzać gniazda?
To pytanie należy przekierować... do samych zainteresowanych, czyli do pszczół. To one "mówią" kiedy tę czynność należy wykonać. U siebie w pasiece, stosuję prostą zasadę: wychodzą pszczoły poza zatwór - należy gniazdo poszerzyć - nie wychodzą, pracujcie dalej. Ja zaczekam.
Przy tej okazji z jednym z moich rozmówców wywiązała się ciekawa dyskusja na temat wiosennego łączenia rodzin. Zdziwił się kiedy mu zakomunikowałem, że ja tego nie robię. Od razu padło pytanie dlaczego?
Odpowiedziałem mu bardzo prosto. Nie po to ciężko pracuję przez cały sezon, aby pszczoły były zdrowe, by teraz poprzez łączenia przenosić choroby z rodziny na rodzinę! Przecież na "krzywe drzewo wszystkie kozy skaczą"! Jeżeli ta rodzina jest słaba, to albo ma złą matkę, albo była podatna na choroby i im uległa. Prawdę mówiąc należałoby taką rodzinę zsiarkować, a wszystkie ramka przetopić. Nie robię tego tylko przez to moje pszczelarskie serce... Zresztą, wkrótce najsilniejsze rodziny się wyroją i w związku z tym taka rodzina będzie bardzo szybko wzmocniona
(M. Winiarski 1999). Z tych samych powodów na wiosnę nie wzmacniam słabszych rodzin ramkami z czerwiem krytym.
Opiszę jeszcze jedną bardzo ważną sprawę. Zakładanie pszczołom części magazynowej (miodni), powinno być związane z przesunięciem 2 ramek z czerwiem krytym z gniazda do miodni, a w to miejsce zadaje się węzę. Opóźniam powstanie nastroju rojowego i rzecz jasna wraz z pierwszym miodobraniem ramka te są wycofywane do przetopu. Jest to bardzo istotny element biologicznej walki z chorobami pszczół.
Znowu zadajesz sobie pszczelarzu więcej pracy... Ach gdybym znalazł tego, kto wymyślił pracę... to bym mu nagadał jak my się tu męczymy... Żarty na bok. Jeżeli chcemy mieć zdrowe pszczoły w następnym sezonie, no to musimy przyłożyć się do wymiany jak największej ilości ramek gniazdowych.
Pozdrawiam
Zawsze trzeba podejmować ryzyko.
Tylko wtedy uda nam się pojąć,
Jak wielkim cudem jest życie...
Paulo Coelho
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Maciej Winiarski dnia Wto 7:49, 27 Kwi 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maciej Winiarski
Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Opola
|
Wysłany: Wto 7:48, 27 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Dzień dobry Państwu,
wczoraj wieczorem (właściwie w nocy) zapomniałem dopisać jedną rzecz. Otóż, ramka gniazdowe z czerwiem krytym wycofane do miodni, zazwyczaj posiadają gdzieś na obrzeżach plastra, albo młodziutkie larwy, albo nawet świeżo zaniesione jaja. Oznacza to obowiązek pszczelarza dwukrotnego skontrolowania tych ramek i wyłamanie wszystkich mateczników. Pierwszy raz w 5 dniu po przeniesieniu tych ramek do miodni, a drugi raz w 9 dniu. Jeżeli tego nie zrobimy, to pszczoły nam się wyroją przedwcześnie. Dlatego to zalecenie nie jest wykonalne przez pszczelarzy, którzy ze względu na odległość bywają w swoich pasiekach tylko raz w tygodniu lub jeszcze rzadziej.
Dzisiaj dwie krótkie sprawy. Pierwsza, to dobrze jest położyć pod pomostami uli płytki ceramiczne minimum 30 cm x 30 cm (im większe tym lepsze). W dużych pasiekach wystarczy wybrać grupę kontrolną w ilości 10 do 15 uli, a w małych można pod wszystkie ule podłożyć takie płytki. Mamy wówczas jak na dłoni informacje co się dzieje w ulu. Taki monitoring bardzo jest pożyteczny dla pszczelarza i daje mu bardzo wiele informacji o sytuacji zdrowotnej rodziny pszczelej. Płytki takie możemy nabyć w sklepach prowadzących tzw. ceramikę budowlaną z tzw. resztówek, które zazwyczaj są sprzedawane już po przecenie i są bardzo tanie.
Druga sprawa to wykaszanie sprzed uli trawy i innych roślin zielnych. Idealnie do tego celu nadaje się podkaszarka (elektryczna lub spalinowa). Wirujący tuż na powierzchnią ziemi element tnący (żyłka nylonowa), powoduje, że nie przenoszą się drgania do ula i pszczoły podczas największego nawet upału zachowują się jakbyście Państwo tam byli nieobecni z Waszą podkaszarką. Druga kwestia - żyłka wirująca z prędkością 10-12 tys. na sekundę jest niewidoczna dla oczu fasetkowych pszczoły (dla oka ludzkiego też), w związku z tym pszczoły w ogóle nie reagują na powolne zmiany położenia tej maszyny nawet tuż pod mostkiem ula.
Mniejsze pasieczyska można całe wykaszać podkaszarką, a większe tylko wokół uli, a resztę powierzchni pasieczyska przy pomocy kosiarki mechanicznej, z zastrzeżeniem, że można to robić dopiero po locie pszczół. No i należy być staranniej (szczelniej) ubranym niż przy zwykłych pracach pasiecznych.
Tej wiosny na tym kończę moje komunikaty i szczególny rodzaj porad pszczelarskich. Chyba, że będą pytania, to wówczas będę czuł się zobowiązany, aby na nie odpowiedzieć.
Pozdrawiam
Zawsze trzeba podejmować ryzyko.
Tylko wtedy uda nam się pojąć,
Jak wielkim cudem jest życie...
Paulo Coelho
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Maciej Winiarski dnia Wto 7:54, 27 Kwi 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
krzysglo
Dołączył: 18 Sty 2010
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: opolskie
|
Wysłany: Czw 8:19, 29 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Panie Macieju,
pozwolę sobie napisać w założonym przez Pana wątku.
Bo to jest informacja (może przydatna, a może - nie).
Po wiosennym zabiegu polewania BeeVitalem mam już wstępne rozeznanie w porażeniu warrozą.
Przeliczyłem osypy z reprezentacyjnych rodzin (wg linii) - i oto wyniki:
1 próba – 1 polewanie
1 próba – 2 polewanie
2 próba – 1 polewanie
2 próba – 2 polewanie
Brak wkładki – została „wyniesiona” przez pszczoły. Został tylko pył przed ulem.
3 próba – 1 polewanie
3 próba – 2 polewanie
4 próba – 1 polewanie
4 próba – 2 polewanie
5 próba – 1 polewanie
5 próba – 2 polewanie
6 próba – 1 polewanie
6 próba – 2 polewanie
7 próba – 1 polewanie
7 próba – 2 polewanie
8 próba – 1 polewanie
8 próba – 2 polewanie
9 próba – 1 polewanie
10 próba – 1 polewanie
11 próba – 1 polewanie
Wyniki - podsumowanie
lub
wynik lepiej widoczny
[link widoczny dla zalogowanych]
Wyjaśnienie do 11 próby.
Rój przyleciał i osiedlił się w ulu.
Bez zabiegów przez 3 zimy przetrzymał.
Przesiedliłem go 2 tygodnie temu do ula korpusowego i polałem BeeVitalem.
Przez 3 lata nie był leczony, dokarmiany, ani przeglądany.
Robiły co chciały.
Miałem również inną rodzinę bez zabiegów, która wytrzymała 4 zimy a tej piatej nie wytrzymała, i dlatego tego przsiedliłem i polałem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maciej Winiarski
Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Opola
|
Wysłany: Nie 9:41, 02 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Dzień dobry Państwu, dzień dobry Panie Krzysztofie,
zazdroszczę Pańskich umiejętności związanych z robieniem i wklejaniem zdjęć do Internetu. Informacja bardzo cenna - myślę, że nie tylko dla mnie. Może warto by coś zrobić aby tabelka była czytelniejsza, bo mam tak słabe oczy, że za bardzo nie mogę się rozczytać.
"Miałem również inną rodzinę bez zabiegów, która wytrzymała 4 zimy a tej piatej nie wytrzymała, i dlatego tego przsiedliłem i polałem."
Tego zdania nie rozumiem. Jeżeli ta rodzina nie wytrzymała 5 zimy, to co Pan przesiedlał i polewał?
Pozdrawiam
Zawsze trzeba podejmować ryzyko.
Tylko wtedy uda nam się pojąć,
Jak wielkim cudem jest życie...
Paulo Coelho
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Maciej Winiarski dnia Nie 9:42, 02 Maj 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
krzysglo
Dołączył: 18 Sty 2010
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: opolskie
|
Wysłany: Nie 21:56, 02 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Maciej Winiarski napisał: | Dzień dobry Państwu, dzień dobry Panie Krzysztofie,
zazdroszczę Pańskich umiejętności związanych z robieniem i wklejaniem zdjęć do Internetu. Informacja bardzo cenna - myślę, że nie tylko dla mnie. Może warto by coś zrobić aby tabelka była czytelniejsza, bo mam tak słabe oczy, że za bardzo nie mogę się rozczytać.
"Miałem również inną rodzinę bez zabiegów, która wytrzymała 4 zimy a tej piatej nie wytrzymała, i dlatego tego przsiedliłem i polałem."
Tego zdania nie rozumiem. Jeżeli ta rodzina nie wytrzymała 5 zimy, to co Pan przesiedlał i polewał?
Pozdrawiam
Zawsze trzeba podejmować ryzyko.
Tylko wtedy uda nam się pojąć,
Jak wielkim cudem jest życie...
Paulo Coelho |
Witam,
Już odpowiadam.
Proszę kliknąć w link niżej i otworzy się większa tabela
[link widoczny dla zalogowanych]
A co do tych nieleczonych rodzin to już tłumaczę.
Miałem 2 rodziny nie leczone, nie karmione na zimę, bez jakichkolwiek zabiegów z mojej strony.
Pierwsza (już nie pamiętam, czy to był rój ? czy odkład ?- musiałbym zerknąć do starych notatek).
W pierwszym roku chyba zakarmiona na zimę. Ale zapomniałem jej dać paski (jakoś tak ominąłem). Jak wyciągałem leki od innych, zobaczyłem, że ta rodzina nie miała. Ale nie robiłem nic więcej i zostawiłem ją tak na zimę. Na wiosnę było O.K. I wtedy pomyślałem sobie, że ją tak zostawię.
I było tak łącznie przez 4 zimy.
Zima 2009/2010 była piątą.
I tej nie przetrzymała ta rodzina.
Druga rodzina - to rój, który przyleciał. Nie duży. Nie wiem czy mój ? czy obcy ?
Nie leczony nie karmiony, przez 4 zimy.
Jak zobaczyłem, że rodzina pierwsza padła przez zimę 2009/2010, to na wiosnę przesiedliłem tę drugą rodzinę do ula wielkopolskiego korpusowego, żebym mógł wykonywać wygodniej zabiegi.
Ta rodzina to 11 wg tej tabeli.
No i polałem 18.04.2010 BeeVitalem i na dennicę włożyłem wkładkę klejącą. Efekt taki, że do dnia 25.04.2010r. osypało się 141 pasożytów.
Drugi raz polałem BeeVitalem 29.04.2010 - odczyt na wkładce w dniu 01.05.2010r. - 84 szt pasożytów.
Wstawiłem nową wkładkę i przeliczę za kilka dni.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|