Forum Karpacki Związek Pszczelarzy Strona Główna

Co nowego w pasiece - komunikaty i informacje
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Karpacki Związek Pszczelarzy Strona Główna -> Gospodarka pasieczna
Autor Wiadomość
Pawełek



Dołączył: 13 Lut 2012
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białaczów

PostWysłany: Czw 0:52, 08 Mar 2012    Temat postu:

Ma Pan panie Macieju problemy z czytaniem?? bo już chyba trzeci czy 4x piszę że wiosenne leczenie jest akceptowalne przy braku leczenia letnio jesiennego. Tylko kto ma takie pożytki? Pszczelarze wędrowni - u nich z reguły w bazie czekają odkłady z młodymi matkami do zazimowania albo połączenia z rodzinami produkcyjnymi, a i sa to ludzie świadomi i leczący warrozę późna jesienią też. Proszę nie przesadzać że polewanie uszkadza pszczoły, (rozmawiamy oczywiście o roztworze o odpowiednim stężeniu - bo jak ktoś zmontuje roztwór z 10% kwasu to nie ma się co dziwić) ale 2% jak jest zalecane czy 3% to nic im się nie stanie.
Widzi Pan, nie neguję sensu leczenia warrozy nawet wiosną, ale wychodzę z założenia że lepiej raz czy dwa a dobrze. Inaczej nic bym w pasiece nie robił innego niż tylko latał z tabletkami, pojemnikami na olejki, nożem do wycinania trutni, a gdzie czas na przeglądy, miodobrania, robienie odkładów? Ja pracuję zawodowo, mam pasiekę na ok 70 rodzin, i mały warsztat stolarski. Nie mam tyle czasu co Pan na latanie w koło uli i cudowanie, (co nie znaczy że o nie nie dbam), poszukuję zawsze metod skutecznych acz mało pracochłonnych. Bo nie sztuką jest się narobić, sztuką jest tak zrobić żeby i efekt był (zdrowe silne rodziny) i samemu mieć czas na nie choć popatrzeć dla przyjemności.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciej Winiarski



Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opola

PostWysłany: Czw 13:06, 08 Mar 2012    Temat postu:

Dzień dobry Państwu,

Ma Pan panie Macieju problemy z czytaniem?? bo już chyba trzeci czy 4x piszę że wiosenne leczenie jest akceptowalne przy braku leczenia letnio jesiennego. Tylko kto ma takie pożytki?

Jak widać nie mam problemów z czytaniem, tylko, że równie horrendalnych bzdur dawno nie czytałem i dlatego je ignorowałem. Jeżeli nie ma Pan zbyt zmęczonych oczu, to proszę łaskawie zapoznać się z treścią informacji zawartych na poniżej podanym linku do wątku, tam bowiem opisałem mój, autorski system zintegrowanej walki z warrozą. Zresztą, gdyby Pan o nicku Pawełek uważnie przeczytał cytowaną przez niego książkę p. dr hab. Pawła Chorbińskiego, to też by zauważył jego postulat o stosowanie zintegrowanych systemów walki z tą chorobą. W MOICH ARTYKUŁACH I MOIM SŁUCHACZOM ZAWSZE PRZEKAZUJĘ JAK MANTRĘ, ŻE O WARROZIE NALEŻY MYŚLEĆ PRZEZ CAŁY ROK A NIE TYLKO JESIENIĄ.

Jeżeli lekceważy Pan o nicku Pawełek doniesienia amerykańskich naukowców dotyczących męczenia pszczół przy pomocy roztworów kwasów organicznych (a zwłaszcza kwasu szczawiowego), to można przecież zapoznać się z wynikami badań p. mgr Tomasza Strojnego, który zapewne na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu stosował roztwory we właściwym stężeniu, i który w całej pełni potwierdza wyniki badań uczonych amerykańskich.

http://www.kzpnsacz.fora.pl/gospodarka-pasieczna,4/colony-collapse-disorder-ccd-w-polsce,562.html

Dodam tylko, że przez 40 lat pracowałem zawodowo i prowadziłem 80-pniową pasiekę, równocześnie prowadziłem różnorakie eksperymenty, uczyłem się, czytałem mnóstwo różnych materiałów, itd., itp. To wszystko jest kwestią umiejętności organizacji pracy... Oczywiście, teraz jestem wolnym człowiekiem (emerytura) i bardzo sobie to cenię, bo mogę robić co chcę i kiedy chcę.

Pozdrawiam

Kto żyje w niewiedzy może popełnić straszliwe błędy.
Dlatego miłosierdzie wymaga by karmić wiedzą tych,
którzy trwają w ignorancji.

za: Ks. Tomaszem Jakiewiczem


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pawełek



Dołączył: 13 Lut 2012
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białaczów

PostWysłany: Czw 19:33, 08 Mar 2012    Temat postu:

no i znowu wychodzi że moje pszczoły powinien szlag trafić, a te na złość panu i mądrym amerykańskich mają się świetnie i warrozy mają niewiele. Może coś nie tak robię że mi nie padają?
a co do mojej organizacji pracy - ja nie narzekam i moi klienci także więc proszę się zająć swoją. A co do pańskiej pracy i prowadzenia pasieki - nie bez powodu w poprzednim systemie czyli wtedy kiedy pan pracował ukuło się powiedzenie "czy się stoi czy się leży - wypłata się należy", czy jakoś tak. teraz niestety ale jest ciut inaczej. No i o ile wiem przez część okresu kiedy miał pan pasiekę warrozy nie było.
Jak to powiedział jeden z bohaterów jednej z moich ulubionych książek "nie ma nic dziwnego w tym że młody starego nie rozumie, ale że stary zapomniał jak młody był i jego nie rozumieli to..." i tu zakończę cytat bo nie jest zbyt miły.
A teraz nawiązując do 14 pokoleń warrozy u pszczelarzy którzy ocieplają na zimę ule że "mysz się nie przeciśnie" raczej wątpię żeby pan ich namówił na leczenie wiosną warrozy, to raczej ludzie starsi, którzy wszelkie nowinki traktują z dystansem, (wiem mam kilku takich w okolicy), a leczenie warrozy sprowadza się albo do apiwarolu 1x w sierpniu, albo do 2 pasków bayvarolu na cała zimę. już nie mówię o olejkach czy kwasach bo dla nich to będzie niepojęte. jeśli mi pan choć jednego namówi tylko na porządne leczenie latem czy jesienią to Pana wycałuje ( ja namawiam już 5 lat bez skutku, puste ule wiosna zasiedlają złapanymi rojami).


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pawełek



Dołączył: 13 Lut 2012
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białaczów

PostWysłany: Czw 19:35, 08 Mar 2012    Temat postu:

I byłbym zapomniał, na to Pan mi jeszcze nie odpisał;

A co do karmienia wczesną wiosną, ja nie karmię żądnymi ciastami, i nie narzekam, pogoda jak pogoda, u mnie pszczoły jeszcze się nie obleciały i co z tego? mają czas, a tak na marginesie, da pan to ciasto a oblotu nie będzie, matka się rozczerwi, pszczołom się przepełni jelito i co dalej? biegunka, rodzina słabnie ul zapaćkany, i co dalej?? wtedy będzie kombinowanie z oblotami w pomieszczeniach tak??


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciej Winiarski



Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opola

PostWysłany: Wto 8:20, 27 Mar 2012    Temat postu:

Dzień dobry Państwu,

myślę, że w Internecie tak jest, że nikt nie musi odpowiadać na żadne pytania. Szczególnie dotyczy to tych Forowiczów, którzy we wszelki możliwy sposób próbują "gryźć" po kostkach... Jednak wróćmy do zagadnienia poruszonego przez osobę ukrywającą się pod nickiem Pawełek. Niżej zacytowaną wypowiedź tego pana można odesłać do warunków syberyjskich, w których Apis mellifera ssp. musi przetrzymywać treść pokarmową przez 5-6 miesięcy i jakoś tam nie widać wielkich hal do śródzimowego oblatywania się pszczół!

Każdy pszczelarz musi przez całe życie uczyć się. W pierwszej kolejności od supeorganizmu - jak nazywają rodzinę pszczół niektórzy naukowcy - poprzez prowadzenie licznych obserwacji i eksperymentów. W drugiej kolejności od tych pszczelarzy i naukowców, którzy chcą i potrafią dzielić się swoją wiedzą. W tej sprawie wiek nie ma najmniejszego znaczenia. Natomiast najbardziej istotnym jest fakt, co się ma do powiedzenia. W tym miejscu pragnę wyrazić moją głęboką wdzięczność pewnemu młodemu pszczelarzowi z okolic Puław, który parę lat temu nauczył mnie karmienia pszczół syropem przemysłowym. Jak wiele oszczędza to pracy w mojej pasiece!

Wracając do głównej myśli, uczenie się jest procesem nigdy nie ustającym. Przecież nasze pszczoły pracują pod gołym niebem i w związku z tym ulegają zmiennym warunkom atmosferycznym. Zatem, niezwykle istotne jest zaobserwowanie wszystkich inter-reakcji superorganizmu ze zmiennym otoczeniem. Aby to osiągnąć, należy posiadać odpowiedni warsztat. Tym warsztatem, jest na miarę możliwości każdego pszczelarza, pogłębiona wiedza o biologii pszczół. W przeciwnym wypadku, zaczynamy wymyślać zupełnie dziwaczne teorie, które nijak się mają do rzeczywistych zjawisk przyrodniczych (patrz do poniższego cytatu).

I na koniec tych rozważań, wyznam Państwu jedną rzecz. Otóż, w badaniach życia pszczół coraz większego znaczenia nabierają naukowcy publikujący w języku hiszpańskim. Osobiście nie lubię tłumaczeń (często są to tłumaczenia nie do końca oddające ducha wypowiedzi ich autorów oraz docierają one do naszego kraju z ogromnym opóźnieniem - jeżeli w ogóle są tłumaczone) i co? Tej wiosny przystąpiłem do nauki kolejnego języka i bardzo mi się to podoba! Zatem, na naukę naprawdę nigdy nie jest za późno.


I byłbym zapomniał, na to Pan mi jeszcze nie odpisał;

A co do karmienia wczesną wiosną, ja nie karmię żądnymi ciastami, i nie narzekam, pogoda jak pogoda, u mnie pszczoły jeszcze się nie obleciały i co z tego? mają czas, a tak na marginesie, da pan to ciasto a oblotu nie będzie, matka się rozczerwi, pszczołom się przepełni jelito i co dalej? biegunka, rodzina słabnie ul zapaćkany, i co dalej?? wtedy będzie kombinowanie z oblotami w pomieszczeniach tak??


Pozdrawiam

Kto żyje w niewiedzy może popełnić straszliwe błędy.
Dlatego miłosierdzie wymaga by karmić wiedzą tych,
którzy trwają w ignorancji.

za: Ks. Tomaszem Jakiewiczem

P.S.
W wątku Colony Collapse Disorder wkrótce opiszę podsumowanie tego wątku.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Maciej Winiarski dnia Wto 12:00, 27 Mar 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciej Winiarski



Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opola

PostWysłany: Wto 12:13, 27 Mar 2012    Temat postu:

Dzień dobry Państwu,

starsi pszczelarze i dojeżdżający do swoich pasiek mają teraz okazję przyciąć jedno skrzydełko matkom. Bierze się malutkie nożyczki i na długości 1/3 licząc od końca skrzydła przycina się je. Pszczołom i samej królowej zabieg ten nie przeszkadza, a szalenie może pomóc pszczelarzowi. Mianowicie w momencie rojenia się matka ze skróconym skrzydełkiem nie jest w stanie latać i pada przed wylotkiem ula. Część pszczół towarzyszy jej na ziemi (dosłownie garść), a pszczoły byle gdzie tworzą rój i czekają na swoją królową. Nie mogąc się doczekać i po jakimś dobrym kwadransie wracają do macierzystego ula. Jest gorzej, jeżeli nie wszystkim matkom przytniemy skrzydełka, to może się zdarzyć, że wyraja się normalnie latająca matka i wtedy pszczoły z tamtego ula z nielotną królową, przyłączają się do lotnej matki. Może powstać mega-rój.

Po przyjeździe do pasieki musimy uważnie obejść całe pasieczysko i gdzie przed ulem znajdziemy królową wraz garścią pszczół, tam musimy zrobić przegląd i przywrócić pożądany przez nas porządek.

Pozdrawiam

Kto żyje w niewiedzy może popełnić straszliwe błędy.
Dlatego miłosierdzie wymaga by karmić wiedzą tych,
którzy trwają w ignorancji.

za: Ks. Tomaszem Jakiewiczem


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
proste1



Dołączył: 21 Lip 2012
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:53, 23 Lip 2012    Temat postu:

nawłoć pod koniec tygodnia da prawdopodobnie ostatni pożytek w tym roku bo na spadz już nie liczę chyba że stanie się jakiś cud

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciej Winiarski



Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opola

PostWysłany: Sob 20:36, 09 Lis 2013    Temat postu:

Dobry wieczór Państwu,

w naszych pasiekach potrzebna jest teraz cisza i spokój. W pasiekach pomieszczonych w sadach i w otoczeniu innych drzew i krzewów, należy zadbać jeszcze teraz, o to, aby usunąć te gałęzie, które w czasie wiatru uderzają lub ocierają się o ule, a także usunąć te drzewa i gałęzie, zagrażające w razie złamania naszym pszczołom. Wczoraj (8 listopada 2013 r.) było bardzo ciepło (w południe = 17 stopni C.), zatem całą pasiekę oczyściłem ze zbędnych gałęzi i drzew, zupełnie bezpiecznie dla pszczół. Jeżeli nie będzie następnego ocieplenia, takie czyszczenie pasieczyska można wykonać dopiero na przedwiośniu!.

Tak przy okazji, opisałem Państwu moją metodę schładzania uli ze stałymi dennicami. W tym roku poszedłem o krok dalej, tzn wszystkim ulom uchyliłem daszki (od strony zawietrznej - w moim przypadku od strony północnej) na szerokość ok. 5 mm. Szerzej nie można, ze względu na zagrożenie inwazji mysz. Jeżeli będzie następne ocieplenie, to sprawdzę kilkanaście uli, jaka jest sytuacja z czerwiem.

Serdecznie pozdrawiam

Maciej Winiarski

Kto żyje w niewiedzy może popełnić straszliwe błędy.
Dlatego miłosierdzie wymaga by karmić wiedzą tych,
którzy trwają w ignorancji.
za: Ks. Tomaszem Jakiewiczem


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciej Winiarski



Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opola

PostWysłany: Czw 10:09, 14 Lis 2013    Temat postu:

Dzień dobry Państwu,

w pasiece starajmy się utrzymywać idealny porządek, bo nigdy nie wiadomo, kiedy jakieś zaniedbanie nie okaże bardzo niebezpieczne w trakcie naszej pracy. O tym jak to jest ważne niech świadczy moja przygoda z maja tego roku.

Latem jeden z roi usiadł na czubku najwyższego drzewa w pasiece. Rój był olbrzymi i szkoda mi było moich pszczół. Rozciągnąłem 11 m drabinę aluminiową i wszedłem na nią zdejmować ten rój. Był naprawdę wysoko, bo połową ciała wystawałem ponad drabinę. Z satysfakcją oglądałem otoczenie mojej wsi... Zdejmowanie roju poszło bardzo sprawnie i po chwili z rojnicą pełną pszczół (4-5 kg pszczół) zacząłem powolutku schodzić z drabiny. Było mi naprawdę ciężko, prawa ręka trzymająca rój mi omdlewała z wysiłku. W pewnym momencie wydawało mi się, że już osiągnąłem ostatni stopień nad ziemią i zrobiłem krok do tyłu, równocześnie puściłem się drabiny. Runąłem do tyłu na plecy. Później okazało się, że do ziemi brakowało jeszcze dwa szczeble. Poczułem potworny ból pod prawą łopatką, przez chwilę nie mogłem oddychać. Ale co z rojem! Nie puściłem rojnicy, dzięki temu ok. 2/3 pszczół wysypało się na mnie, a w tej 1/3 musiała być królowa i pszczoły jakby nigdy nic podjęły wędrówkę do swojej matki i weszły do rojnicy. Powoli mi oddech wrócił, zastanawiałem się czy wstanę o własnych siłach, ale poruszyłem jedną nogą, potem drugą - były całe (o rękach nie myślałem, bo padłem na plecy) i po jakichś 10 minutach (jak pszczoły z powrotem zeszły się do rojnicy), powoli przekręciłem się na brzuch, podciągnąłem nogi pod brzuch i wstałem razem z rojem. Mimo takiej sytuacji ani jedna pszczoła mnie nie użądliła! Z drugiego szczebla zdjąłem zahaczony but. Siniak na plecach był duży, wielkości małego bochenka chleba, bo upadłem plecami na pokręconą gałąź, której nie chciało mi się wcześniej wynieść z pasieki. Po jakiejś godzinie wypoczynku wróciłem do pracy w pasiece, a prawy bok pleców bolał mnie ze dwa miesiące. Dopiero jak ból zaczął łagodnieć przyznałem się żonie. Wcześniej nie mogłem, bo zaczęłaby się ogólno-rodzinna histeria i jak znam życie położyłaby mnie do szpitala, a przynajmniej musiałbym tracić czas na różne badania i lekarzy-specjalistów. A tak wszystko skończyło się na strachu i na nauce, że w pasiece musi być idealny porządek, bo inaczej kara może być bolesna...


Kto żyje w niewiedzy może popełnić straszliwe błędy.
Dlatego miłosierdzie wymaga by karmić wiedzą tych,
którzy trwają w ignorancji.
za: Ks. Tomaszem Jakiewiczem


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Maciej Winiarski dnia Czw 10:11, 14 Lis 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
krzysglo



Dołączył: 18 Sty 2010
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: opolskie

PostWysłany: Nie 22:08, 17 Lis 2013    Temat postu:

Panie Macieju, ciekawe i praktyczne porady.

Słyszałem (czy czytałem), że gdzieś w pobliżu Pańskiej miejscowości były pasieki zapowietrzone zgnilcem amerykańskim. Czy Pana pasiekę ominął zgnilec ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciej Winiarski



Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opola

PostWysłany: Sob 18:42, 23 Lis 2013    Temat postu:

Dobry wieczór Państwu,

tak, wykryto ognisko zgnilca w sąsiedniej wsi. Rzecz jasna, kwarantanną objęto chyba 5 wsi (w promieniu 5 km licząc od pasieki zarażonej.

Wszystkie pasieki zagrożone zarażeniem zostały sprawdzone przez lek. wet.
U mnie biedaczysko męczył się dwa dni (70 rodzin) i na szczęście nic nie znalazł. Również ja, uczulony na tę chorobę ze względu na bliskość pasieki zarażonej, aż do jesieni z niepokojem robiłem przeglądy. Szczęśliwie nic nie znalazłem. Po 6 tygodniach kwarantanna została zdjęta.

Serdecznie pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciej Winiarski



Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opola

PostWysłany: Czw 12:45, 28 Lis 2013    Temat postu:

Dzień dobry Państwu,

na kilku forach zauważyłem ożywioną dyskusję na temat wytapiania wosku.

Pan Stanisław Janków z Kluczborka skonstruował topiarkę słoneczną wytapiającą na raz 20 ramek suszu z ramki wielkopolskiej. Patent ten opisałem i pokazałem w "Pasiece" z 2012 r. Nr 2 na stronie 9 (za zgodą jej konstruktora). Są tam zdjęcia i szczegółowy opis.

Wytapianie 20 ramek na raz (a w czasie słonecznych dni lata, można realnie założyć topiarkę dwa razy) oznacza, że w pasiece do 150-200 rodzin wytapianie wosku może być rozwiązane skutecznie, wydajnie i zupełnie za darmo. Jeszcze jedno - uzyskany wosk jest bardzo czysty i przetapia się go ponownie, tylko dlatego, aby uzyskać ładne, estetyczne krążki - nadające się do sprzedaży lub do wymiany na węzę. Rzecz jasna, topiarka słoneczna może być wykorzystywana od marca do października - oczywiście im więcej dni słonecznych, tym więcej można wytopić wosku. Jedyną wadą tej topiarki jest to, że należy tak co dwie godziny przekręcać ją do słońca. Jeżeli ktoś nie ma możliwości przekręcania topiarki co dwie godziny, to może ją ustawić na południową stronę i wówczas operacja promieni słonecznych od 9 rano do 3 popołudniu wytopi mu całkowicie 20 ramek suszu.

Serdecznie pozdrawiam

Kto żyje w niewiedzy może popełnić straszliwe błędy.
Dlatego miłosierdzie wymaga by karmić wiedzą tych,
którzy trwają w ignorancji.

za: Ks. Tomaszem Jakiewiczem


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maciej Winiarski dnia Czw 12:47, 28 Lis 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
krzysglo



Dołączył: 18 Sty 2010
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: opolskie

PostWysłany: Pią 17:29, 29 Lis 2013    Temat postu:

Maciej Winiarski napisał:
(...)
Pan Stanisław Janków z Kluczborka skonstruował topiarkę słoneczną wytapiającą na raz 20 ramek suszu z ramki wielkopolskiej. Patent ten opisałem i pokazałem w "Pasiece" z 2012 r. Nr 2 na stronie 9 (za zgodą jej konstruktora). Są tam zdjęcia i szczegółowy opis.
(...)


Część artykułu dostępna tutaj:
[link widoczny dla zalogowanych]



Całość w wersji papierowej lub z wykupionym abonamentem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciej Winiarski



Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opola

PostWysłany: Wto 12:16, 11 Lut 2014    Temat postu:

Dzień dobry Państwu,

tegoroczna "niby-zima" umożliwiła matkom wczesne czerwienie, a to z kolei oprócz oczywistej potrzeby na pożywienie, wymusza na pszczołach ogromne zapotrzebowanie na wodę. Już przy +7-8 stopniach C. masowo oblegają poidło, pod warunkiem jednak, że będzie to woda cieplejsza niż gdziekolwiek indziej (w kałużach, rowach i strumieniach, stawach i jeziorach). Sprawa jest prosta, jeżeli mamy przydomową pasiekę, to wówczas wlewamy do poidła ciepłą wodę (nie może parzyć grzbietu dłoni). Jeżeli dojeżdżamy do pasieki, to poidło powinno być wypełnione łatwo nagrzewającymi się materiałami, takimi jak: bryłki węgla drzewnego, polne kamienie lub mchem leśnym. Nagrzane promieniami słońca np. kamienie długo oddają ciepło do wody i pszczoły nigdy Państwu nie polecą do kałuż z wodą (bardzo niebezpiecznych dla pszczół ze względu na zanieczyszczenia). Należy przy tym uważać, aby kamienie były różnej wielkości i te najmniejsze likwidują ewentualne oczka wodne między większymi kamieniami lub grudkami węgla drzewnego. W takim oczku o średnicy 2-3 cm też potrafią topić się pszczoły. Warto dbać o funkcjonalne poidła w pasiece, ponieważ pszczoły nie będą ginęły podczas poszukiwania dostępnej wody, przy gruncie rzeczy stosunkowo chłodnej dla nich pogodzie.

Pozdrawiam


Kto żyje w niewiedzy może popełnić straszliwe błędy.
Dlatego miłosierdzie wymaga by karmić wiedzą tych,
którzy trwają w ignorancji.

za: Ks. Tomaszem Jakiewiczem


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maciej Winiarski dnia Wto 12:18, 11 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciej Winiarski



Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opola

PostWysłany: Nie 8:14, 16 Mar 2014    Temat postu:

Dzień dobry Państwu,

nadal zachęcam do wykonania własnej topiarki słonecznej wg projektu p. Jankowa (zdjęcie nieco wyżej). Przez minione 2 tygodnie już można było wytopić kilkadziesiąt ramek suszu, a przecież operacja słoneczna w pierwszej połowie marca nie była zbyt długa!

Pozdrawiam

Zawsze trzeba podejmować ryzyko.
Tylko wtedy uda nam się pojąć,
Jak wielkim cudem jest życie...

Paulo Coelho


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maciej Winiarski dnia Nie 8:16, 16 Mar 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Karpacki Związek Pszczelarzy Strona Główna -> Gospodarka pasieczna Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 5 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin