administrator
Administrator
Dołączył: 28 Paź 2006
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 8:21, 18 Gru 2010 Temat postu: LIST OTWARTY DO WSZYSTKICH POLSKICH PSZCZELARZY |
|
|
Maciej Rysiewicz
Wydawnictwo WILCZYSKA
38-350 Bobowa, Wilczyska 27
e-mail: [link widoczny dla zalogowanych], tel. 0501 543 045
Redaktor naczelny:
„Kalendarz Pszczelarza”
„Przegląd Pszczelarski”
„Zdrowie i Apiterapia”
LIST OTWARTY DO WSZYSTKICH POLSKICH PSZCZELARZY
O WOJNIE WYPOWIEDZIANEJ LITERATURZE PSZCZELARSKIEJ PRZEZ DZIAŁACZY POLSKIEGO ZWIĄZKU PSZCZELARSKIEGO TADEUSZA SABATA I PIOTRA KRAWCZYKA
Ogólnopolska Pielgrzymka Pszczelarzy na Jasną Górę ma wieloletnią już tradycję. I doroczne spotkanie szerokich rzesz pszczelarzy 7 grudnia, w dzień św. Ambrożego, stanowi prawdziwe ukoronowanie pasiecznego sezonu. Z całej Polski zjeżdżają się do Częstochowy polscy bartnicy ze swoimi sztandarami, żeby podziękować Pani Jasnogórskiej za dary Nieba i Natury, i pomodlić się o pomyślność i zdrowie na następny rok.
Wielowymiarowy charakter jasnogórskiego spotkania pod patronatem św. Ambrożego, zarówno duchowy i religijny, ale także świecki i towarzyski spowodował, że ta Pielgrzymka zapadła w serca jego przeszłych i teraźniejszych uczestników. Można odnieść wrażenie, że polscy pszczelarze w naturalny sposób uznali to pszczelarskie pielgrzymowanie za coś najbardziej własnego, za uroczystość na wskroś rodzinną, pełną wiary, dobra i miłości. Jako pszczelarz, dziennikarz i wydawca, a przede wszystkim jako katolik, uczestniczę w Pielgrzymce Pszczelarzy na Jasną Górę już chyba 10 raz. A od 2004 roku przyjeżdżam do Częstochowy z moimi pszczelarskimi wydawnictwami, z „Kalendarzem Pszczelarza”, z „Przeglądem Pszczelarskim”, z książkami Urszuli Kuczyńskiej, Stefana Blank-Weissberga, Sławomira Trzybińskiego, Zbigniewa Kołtowskiego, czy Józefa Banaszaka. I co roku o pozwolenie na sprzedaż literatury pszczelarskiej występowałem bezpośrednio do Ojców Paulinów, dla których Jasna Góra stała się Domem i Wielką Duchową Misją.
W tym celu udawałem się do tzw. furty klasztornej i poprzez „urzędującego” tam zakonnika, zwracałem się do władz zwierzchnich z prośbą o pozwolenie na sprzedaż moich wydawnictw. Oczywiście zawsze przedkładałem do wiadomości egzemplarze moich książek i czasopism. Ojcowie Paulini nigdy nie odmawiali mojej prośbie i w ten oto sposób swój niewielki kramik (ok. 1 m²) ustawiałem w holu prowadzącym do sali ojca Augustyna Kordeckiego, zawsze za ogromną zabytkową szafą gdańską i oferowałem chętnym moje publikacje. Od lat w holu przed wejściem do sali o. Kordeckiego ustawiała się maleńka grupa sprzedawców; nieopodal stojącej tam karety prezydenta Mościckiego działała niezmordowana Stefania Moraczewska z fundacji Humana Divinis ks. prałata Eugeniusza Marciniaka (swego czasu wydawcy „Pszczelarza Polskiego” i także redaktora „Kalendarza Pszczelarza Polskiego”), natomiast przy drzwiach wejściowych, pod ścianą, lokowali się pszczelarze z Bałtowa w Górach Świętokrzyskich (figurki i świece z wosku oraz miód) i działacze z WZP Częstochowa, m. in. także z literaturą i okolicznościowymi pieczęciami. Zawsze sprzedawano także jasnogórskie opłatki wigilijne. Kto chociaż raz uczestniczył w ostatnich latach w Ogólnopolskiej Pielgrzymce Pszczelarzy, ten na pewno oczyma wyobraźni widzi hol przed wejściem do sali o. Kordeckiego i nas w tym holu stojących i rozmawiających z naszymi przyjaciółmi. Bo w tym środowisku pielgrzymowiczów znamy się jak „łyse konie”, a że widzimy się rzadko, to mamy wielką ochotę porozmawiać i wymienić najbardziej nawet zdawkowe poglądy, a potem życzyć sobie zdrowia i pomyślności na Nowy Rok. Bo również taki sens ma Ogólnopolska Pielgrzymka Pszczelarzy na Jasną Górę; oprócz modlitwy i zawierzenia naszych doczesnych spraw Matce Boskiej Częstochowskiej, możemy ucieszyć się, że po raz kolejny spotykamy się w tym Miejscu.
Nie da się również ukryć, że możliwość zakupu książek i czasopism pszczelarskich stała się na Jasnej Górze, w dzień św. Ambrożego, wartością samą w sobie i trudną do przecenienia. Bo pielgrzymowanie to także Słowo, to od Pani Jasnogórskiej i to od znawców pszczelarskiego rzemiosła. Ileż to razy dzwonili do mnie pszczelarze przed Pielgrzymką, jakby chcąc się upewnić, czy aby na pewno będę w Częstochowie z „Kalendarzem Pszczelarza”, czy z „Wielkim atlasem roślin miododajnych”. W ten sposób dzięki zorganizowaniu mini-stoisk podczas Pielgrzymki wielkie marzenie Wieszcza, żeby literatura trafiała pod strzechy stawało się ciałem. Bo choć dzisiaj już strzech nie ma w miasteczkach i na wioskach, to dla wielu pszczelarzy książkowa wiedza pszczelarska ciągle stanowi wartość bezcenną.
KIEDY KSIĄŻKA JEST WROGIEM
Jakież było zatem moje zdziwienie, gdy przed tegoroczną Pielgrzymka dowiedziałem się, że prezydent PZP Tadeusz Sabat w wydanym oświadczeniu „przypomniał, że na Jasnej Górze obowiązuje zakaz handlu”. Nie mogłem jednak jakoś uwierzyć, że samozwańcza jurysdykcja urzędującego prezydenta PZP zaczęła nagle obowiązywać na terenie Jasnej Góry. Mimo wszystko uznałem, że należy, jak co roku, zwrócić się z pytaniem w tej sprawie do władz zakonnych. Mediacji na Jasnej Górze podjęła się pani Stefania Moraczewska z Fundacji Humana Divinis ks. prałata Eugeniusza Marciniaka. Odpowiedź Paulinów brzmiała jak co roku; nie ma żadnych przeszkód. Literaturę pszczelarską można sprzedawać na terenie Jasnej Góry podczas trwania XXII Ogólnopolskiej Pielgrzymki Pszczelarzy! I z taką wiedzą przyjechaliśmy na Jasną Górę 6 grudnia 2010 roku. Niestety stanowisko prezydenta PZP Tadeusza Sabata było niezłomne. Zakaz i odmowa jakiejkolwiek współpracy; o pomocy nawet nie wspominając. Totalny brak dobrej woli i chęci, żeby sprokurowany przez siebie konflikt i impas w jakikolwiek sposób rozładować i poszukać porozumienia. Już 6 grudnia zostaliśmy wyproszeni z holu sali o. Augustyna Kordeckiego podczas trwania sesji szkoleniowej XVI Krajowej Konferencji Pszczelarskiej. Nasze małe stoliki Ojcowie Paulini, jak rozumiem nie chcąc podgrzewać atmosfery w Świętym Miejscu (i słusznie), pozwolili nam, tzn. Wydawnictwu Wilczyska Macieja Rysiewicza i Fundacji Humana Divinis ks. prałata Eugeniusza Marciniaka postawić na dziedzińcu Jasnej Góry. Po chwili zaczął padać śnieg z deszczem, był wieczór, sytuacja stawała się coraz bardziej absurdalna. A wewnątrz, w holu przed salą o. Kordeckiego można było jednak kupić „Kalendarz Pszczelarski” wydany przez wydawnictwo Biznes Press, nowego wydawcę „Pszczelarza Polskiego”. I jak zwykle w takich sytuacjach byli równi i równiejsi, bo dzielił i rządził prezydent PZP Tadeusz Sabat. Można powiedzieć, że prezydent PZP Tadeusz Sabat zrobił dla siebie wyjątek. Czasopismo, współpracującego z PZP wydawnictwa, można było jednak kupować pomimo „zakazu handlu na Jasnej Górze”.
Na godzinę przed zakończeniem XVI Krajowej Konferencji Pszczelarskiej nade mną i nad panią Stefanią Moraczewską zlitowała się wreszcie pani Barbara Czarnecka, reprezentująca Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Częstochowie i – jak oświadczyła – na własną odpowiedzialność – pozwoliła nam wnieść stoliki z książkami do holu przed salą o. Kordeckiego. Zziębnięci i mokrzy skwapliwie skorzystaliśmy z tego nieoczekiwanego zezwolenia. Wyglądało na to, że czyjeś serce zostało zmiękczone! Następnego dnia, już w dzień św. Ambrożego, sytuacja jednak powtórzyła się. Tym razem do akcji wyrzucenia nas z sali o. Kordeckiego wydelegowany został, lub sam się wydelegował, członek zarządu PZP Piotr Krawczyk. Haniebnie, w niezwykle agresywny i arogancki sposób, wręcz wściekle, z rozpalonym do czerwoności obliczem, w asyście kompletnie zagubionego strażnika Straży Jasnogórskiej, nakazał nam opuszczenie holu. Dalsze tłumaczenie nie miało sensu. Nie to miejsce i nie ta chwila! Resztę uroczystości spędziliśmy na padającym śniegu z deszczem na dziedzińcu Jasnej Góry. Siostry zakonne dostarczyły nam folię do przykrycia książek, a ojcowie Paulini przynieśli styropian i kartony, na których mogliśmy stanąć, izolując stopy i przemoczone buty od zimnego i mokrego podłoża. Wielu pielgrzymów wyrażało głośno swoją dezaprobatę i pytało, dlaczego nie możemy sprzedawać książek pod dachem, w pustym i ciepłym holu, do czego pszczelarze byli przecież od lat przyzwyczajeni. Tymi pytaniami szczególnie zasypywany był ks. prałat Eugeniusz Marciniak (- Księże prałacie, co się dzieje – pokrzykiwali!). Bo przecież właśnie do niego, jako osoby duchownej, przyszli się poskarżyć Pielgrzymi, rozumiejąc, że samozwańczy i bezduszny zakaz prezydenta Sabata doprowadził nas do stanu fizycznego udręczenia. Pod koniec uroczystości podszedł do nas członek zarządu PZP pan Bazyli Chomiak i jął namawiać do powrotu pod dach; jednak nikt nie chciał już na to przystać. Blamaż i kompromitacja działaczy, mieniących się pszczelarzami: Tadeusza Sabata i Piotra Krwczyka musiały się w ten sposób dopełnić.
Bezprecedensowa i skrajna agresja Tadeusza Sabata i Piotra Krawczyka, podczas szczególnych przecież uroczystości w Świętym Miejscu winna zostać upubliczniona, napiętnowana i rozliczona. Bo ten prostacki zakaz wymierzony w ks. prałata Eugeniusza Marciniaka i Macieja Rysiewicza, a także w Bogu ducha winnych pszczelarzy z Bałtowa, którzy sprzedawali miód i świece woskowe, był de facto wystąpieniem przeciwko całemu środowisku pszczelarskiemu. Ten nikczemny gest w symboliczny sposób upokorzył wszystkich polskich pszczelarzy, którzy swojego rzemiosła uczyli się z książek Dzierżona, Mendrali, czy Ostrowskiej. Bo książka i wiedza pszczelarska, tkwiąc dumnie w tym środowisku, stanowią od wieków jego fundament i powinny być pod specjalnym nadzorem. Trzeba o nie dbać i hołubić wszędzie i w każdej chwili. I wiedzą o tym Ojcowie Paulini z Jasnej Góry, bo w tej trudnej sytuacji starali się nam pomóc. Natomiast nic na ten temat nie wiedzą trzy obłąkane siostry: Buta, Głupota i Arogancja!
Pan Tadeusz Sabat 6 i 7 grudnia 2010 roku podniósł rękę na Słowo i uderzył. A zrobił to z premedytacja i z zimną krwią. Stalinowskie w istocie zakazy wydane w imię nieprawdziwych i wydumanych powodów świadczą nie tylko o prymitywnych instynktach obecnych włodarzy PZP. Gdybyście z taką determinacją, jak do wyrzucenia Książek i Czasopism z sali o. Kordeckiego, podchodzili do swoich obowiązków w pszczelarskiej działalności związkowej, to nie byłoby, ani „afery cukrowej”, ani permanentnych kłopotów finansowych Domu Pszczelarza w Kamiannej, a i Krajowy Program Wsparcia Pszczelarstwa miałby się o niebo lepiej.
Na koniec należałoby sobie zadać pytanie, jaki charakter ma misja działacza Tadeusza Sabata w Polskim Związku Pszczelarskim? Czy utylitarny i służebny, czy raczej partykularny, o charakterze zwykłej prywaty? Chciałbym także wiedzieć, co na opisany temat ma do powiedzenia Zarząd PZP i Rada Związku, bo tej sprawy nie można zostawić aż przyschnie i zamieni się w nic nieznaczącą anegdotę. Dlatego niniejszy artykuł zostanie rozesłany do wszystkich polskich związków pszczelarskich, do pszczelarskiej prasy i opublikowany w Internecie. Wielokrotnie apelowałem do polskich pszczelarzy, na przykład, żeby nie pozwolili „zamieść” afery cukrowej pod dywan. Przecież to polscy pszczelarze spłacają kredyt w Banku Pocztowym, żeby wyczyścić gigantyczną niegospodarność panów Sabata i Kowalaka. Bo jeśli ktoś liczył, że członek zarządu PZP pan Piotr Krawczyk posprząta po aferze cukrowej, to srodze się pomylił.
Opisane powyżej wydarzenia na Jasnej Górze kładą się cieniem na najnowszej historii Polskiego Związku Pszczelarskiego. Nie jest to niestety pierwszy taki cień w ostatnich latach. Zasada, którą stosuje pan Tadeusz Sabat (piszę „pan”, bo osobiście odmawiam mu prawa do reprezentowania polskiego środowiska pszczelarskiego jako jego „prezydent”), czyli „dziel i rządź” niestety jak zwykle przynosi efekty. Wiem, że agresji trudno się przeciwstawiać. Zapewniam Was, że nie jest to jednak niemożliwe!
Wilczyska, 10 grudnia 2010 r.
Post został pochwalony 0 razy
|
|